Nie znała swojego ojca. Znała za to matkę - i to aż nazbyt dobrze. Kłótnie z tą despotyczną i nieczułą istotą położyły się cieniem na całe dzieciństwo Antolki. Już będąc dzieckiem, wyczekiwała bez przerwy owego mitycznego "jutra", które nadejdzie i spełni wszystkie jej marzenia. Lata mijały, a owo "jutro" jak przyjść nie chciało, tak nie przychodziło. Teraz Antolka ma już tego serdecznie dość. Rzuca wszystkie swoje codzienne sprawy, pakuje się i wyjeżdża na Mazury. Już w pierwszej lepszej portowej knajpie wciągnięta zostaje w awanturę, z której ratuje ją Janek, chłopak niezwykły, a przynajmniej Antolka nigdy dotąd nie spotkała podobnego oryginała. Zdarzenie to okazuje się owym kamyczkiem, który porusza lawinę niezwykłych zdarzeń - zawiodą one Antolkę aż do Beskidu Niskiego, gdzie mieszka jej dawno zapomniana ciotka.
"Antolka" to powieść o tym, że w życiu potrzeba niekiedy radykalnych zmian i że warto się na nie odważyć. Niektórzy mądrzy ludzie gadają, że jeśli życie rzuca pod nogi kłody, najlepiej założyć tartak. W jaki sposób główna bohaterka powieści stosuje w praktyce ową ludową mądrość? Ano postanawia zrobić sobie przerwę. Czy kilkudniowy wypad na Mazury może cokolwiek zmienić? Znając talent Magdaleny Kordel do tworzenia przewrotnych opowieści, tutaj możemy spodziewać się niemal dosłownie wszystkiego. Książka napisana jest lekkim piórem, a przy tym z ogromnym wdziękiem. Czyta się ją świetnie i to nie tylko nad brzegami mazurskich jezior czy w Beskidzie Niskim. Sporo tu nostalgii, sporo i humoru. Zresztą, czy tę autorkę w ogóle trzeba przedstawiać?
Magdalena Kordel to znana wielu czytelniczkom i czytelnikom autorka bestsellerowej serii "Anioł do wynajęcia" oraz cyklu "Uroczysko". Jej książki osiągnęły łączny nakład ponad 200 000 egzemplarzy. To w przeważającej części powieści obyczajowe, odznaczające się nieodpartym urokiem, o czym doskonale wiedzą wszyscy, którzy czytali choćby książki z cyklu "Miasteczko". Powieść niniejsza ukazała się nakładem wydawnictwa Znak.