"Jak nie zostałem poetą" to chyba najbardziej osobista i szczera książka w dorobku autora "Króla" i "Morfiny". Twardoch rozlicza się tu z przeszłością i to nie tylko swoją własną.
Szczepan Twardoch to bez wątpienia jeden z najbardziej uznanych i popularnych polskich prozaików współczesnych. Zdobył sobie ogromną popularność zarówno jako twórca fantastyki, jak i literatury poważniejszej. Jego "Morfina" czy "Król" to dziś pozycje obowiązkowe dla każdego, kto chce wiedzieć, co piszczy w rodzimej twórczości literackiej. Również zagraniczni krytycy piszą na temat kolejnych jego powieści entuzjastyczne recenzje. A przecież tak niewiele brakowało, żeby Szczepan Twardoch został poetą.
Są lata dziewięćdziesiąte. Do klubu gliwickich poetów wchodzi pewnego dnia długowłosy nastolatek w ciężkich glanach. Pragnie dowiedzieć się, w jaki sposób bohema gliwickiego światka ludzi pióra oceniła jego wiersze. I oto ćwierć wieku później dostajemy do rąk książkę "Jak nie zostałem poetą"!
To bodaj najbardziej szczera i osobista pozycja w dorobku tego wyśmienitego pisarza. Na jej kartach wspomnienia z codzienności przeplatają się z historią. Jest tu poszukiwanie własnej tożsamości, jest autorefleksja. Jest brutalna szczerość (jak to u Twardocha), ale i epizody traktowane z przymrużeniem oka (co również dla niego charakterystyczne).
"Ciągle nie zdecydowałem, czy uprawianie literatury jest dla mnie po prostu zawodem, czy może raczej czymś w rodzaju choroby psychicznej" - mówi Szczepan Twardoch i zaczyna snuć przed nami opowieści, które mogłyby stanowić szkice nowych, pełnowymiarowych utworów. Jakie to historie? A no na przykład ta z czasów II Wojny Światowej, kiedy to do jednej ze śląskich wsi z dnia na dzień przestały przychodzić miłosne listy. Słali je z frontu chłopcy do swoich ukochanych dziewczyn, a tu nagle koniec... Co się za tym kryło? Czyżby wszyscy zginęli lub popadli w niewolę? Może transporty poczty regularnie likwidowali partyzanci? A może ma z tym coś wspólnego miejscowa listonoszka? Opowieści jest tu mnóstwo. Każda inna, każda fascynująca. I każda w jakiś sposób wpłynęła na życie i twórczość Szczepana Twardocha.
Szczepan Twardoch z wykształcenia jest socjologiem z zamiłowania pisarzem i publicystą. Współpracował z licznymi czasopismami i dziennikami, m.in. Gazetą Wyborczą, Rzeczpospolitą, Nową Gazetą Śląską, Życiem, Frondą. Jego opowiadania "Epifania wikarego Trzaski" i "Rondo" zdobyły liczne wyróżnienia i nagrody literackie. W 2012 został wyróżniony Paszportem Polityki w kategorii literatura. Powieść "Morfina" znalazła się w finale prestiżowej Nagrody Literackiej Nike. Wśród czytelników zdobyła pierwsze miejsce. Wydana w 2014 roku powieść "Drach" również znalazła się w finale Nagrody Literackiej Nike.
Szczepan Twardoch to bez wątpienia jeden z najbardziej uznanych i popularnych polskich prozaików współczesnych. Zdobył sobie ogromną popularność zarówno jako twórca fantastyki, jak i literatury poważniejszej. Jego "Morfina" czy "Król" to dziś pozycje obowiązkowe dla każdego, kto chce wiedzieć, co piszczy w rodzimej twórczości literackiej. Również zagraniczni krytycy piszą na temat kolejnych jego powieści entuzjastyczne recenzje. A przecież tak niewiele brakowało, żeby Szczepan Twardoch został poetą.
Są lata dziewięćdziesiąte. Do klubu gliwickich poetów wchodzi pewnego dnia długowłosy nastolatek w ciężkich glanach. Pragnie dowiedzieć się, w jaki sposób bohema gliwickiego światka ludzi pióra oceniła jego wiersze. I oto ćwierć wieku później dostajemy do rąk książkę "Jak nie zostałem poetą"!
To bodaj najbardziej szczera i osobista pozycja w dorobku tego wyśmienitego pisarza. Na jej kartach wspomnienia z codzienności przeplatają się z historią. Jest tu poszukiwanie własnej tożsamości, jest autorefleksja. Jest brutalna szczerość (jak to u Twardocha), ale i epizody traktowane z przymrużeniem oka (co również dla niego charakterystyczne).
"Ciągle nie zdecydowałem, czy uprawianie literatury jest dla mnie po prostu zawodem, czy może raczej czymś w rodzaju choroby psychicznej" - mówi Szczepan Twardoch i zaczyna snuć przed nami opowieści, które mogłyby stanowić szkice nowych, pełnowymiarowych utworów. Jakie to historie? A no na przykład ta z czasów II Wojny Światowej, kiedy to do jednej ze śląskich wsi z dnia na dzień przestały przychodzić miłosne listy. Słali je z frontu chłopcy do swoich ukochanych dziewczyn, a tu nagle koniec... Co się za tym kryło? Czyżby wszyscy zginęli lub popadli w niewolę? Może transporty poczty regularnie likwidowali partyzanci? A może ma z tym coś wspólnego miejscowa listonoszka? Opowieści jest tu mnóstwo. Każda inna, każda fascynująca. I każda w jakiś sposób wpłynęła na życie i twórczość Szczepana Twardocha.
Szczepan Twardoch z wykształcenia jest socjologiem z zamiłowania pisarzem i publicystą. Współpracował z licznymi czasopismami i dziennikami, m.in. Gazetą Wyborczą, Rzeczpospolitą, Nową Gazetą Śląską, Życiem, Frondą. Jego opowiadania "Epifania wikarego Trzaski" i "Rondo" zdobyły liczne wyróżnienia i nagrody literackie. W 2012 został wyróżniony Paszportem Polityki w kategorii literatura. Powieść "Morfina" znalazła się w finale prestiżowej Nagrody Literackiej Nike. Wśród czytelników zdobyła pierwsze miejsce. Wydana w 2014 roku powieść "Drach" również znalazła się w finale Nagrody Literackiej Nike.