Na "Litr ciekłego ołowiu" składają się nieco poważniejsze opowiadania autorstwa Andrzeja Pilipiuka, w których nie występuje Jakub Wędrowycz. Mamy za to chociażby Roberta Storma czy też doktora Skórzewskiego.
W jednym z opowiadań Robert Storm otrzymuje na pozór absurdalne zlecenie. Ma bowiem odnaleźć drukarnię, która została zamknięta w 1939 roku. Problem? Nie dla kogoś, kto jest swoistą mieszanką Indiany Jonesa i MacGyvera w jednym. W ten sposób dociera do warszawskiej Pragi.
Natomiast Skórzewski, przedwojenny lekarz, musi sobie poradzić z nową plagą atakującą żołnierzy w jednym z garnizonów. Sprawa wygląda podejrzanie, zupełnie jakby miał do czynienia z jakąś bardzo dziwną chorobą i to w dodatku sprowadzoną na poszkodowanych celowo. Oczywiście nikt nie chce mu uwierzyć.
W publikacji znajduje się również np. "Hamak", które można wręcz podciągnąć pod horror. Fabuła opowiadań jest świetnie przemyślana i nie brakuje zaskakujących zwrotów akcji oraz intryg, natomiast bohaterowie mają doskonale przemyślany profil psychologiczny.
Andrzej Pilipiuk doskonałe łączy historię z fantasy. W swoich książkach i opowiadaniach skupia się na Polsce i naszych rodzimych tajemnicach, a wszystko to okrasza odrobiną dobrego humoru. Pisarz jest znany z takich serii jak "Oko jelenia", "Kuzynki" czy też "Przygody Jakuba Wędrowycza".