Niebezpieczeństwo i miłość spotykają się w Ciernistym Lesie?
Odette Menkels za dnia uczy czytania sieroty z pobliskiego miasteczka, a nocami kłusuje w lesie margrabiego Rainharta, by upolowaną zwierzyną wykarmić najuboższych.
Dla Jorgena Hartmana złapanie kłusownika to nie tylko obowiązek, lecz również sprawa honoru. Łowczy, który go wychował i którego stanowisko on przejął, zginął właśnie z rąk kłusownika.
Kiedy Jorgen i Odette poznają się na zabawie świętojańskiej, nie mają pojęcia, że są swoimi największymi wrogami. Jedyny mężczyzna, którego ona pragnie, marzy o tym, by ją schwytać. A jedyna kobieta, którą on kocha, okaże się nieuchwytnym obiektem jego nienawiści.
- Autor: Melanie Dickerson
- Wydawnictwo Dreams
- Seria Średniowieczne Legendy
- Oprawa: Miękka
- Rok wydania: 2017
- Ilość stron: 352
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 9788363579821
- Język: polski
- Podtytuł: Średniowieczne Legendy #1
- Oryginalny tytuł: The Huntress of Thornbeck Forest
- Tłumacz: ROJKOWSKA Anna
- Nr wydania: 1
- ISBN: 9788363579821
- EAN: 9788363579821
- Wymiary: 14x20.5 cm
- Powiązane tematy: Czarny Piątek
Recenzje książki Łowczyni z Ciernistego Lasu. Średniowieczne Legendy. Tom 1 (4)
-
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 4/5Dodana przez Martyna K. w dniu 2017-11-21Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąPowieść w stylu kobiecego Robin Hooda? To miało szansę się udać. ,,Łowczyni z Ciernistego Lasu" to pierwszy tom przygodowej trylogii autorstwa Melanie Dickerson.
Odette wcześnie straciła rodziców, kilka lat po ich śmierci zaopiekował się nią wuj. Obecnie dziewczyna ma już 21 lat i od roku poluje nocami na jelenie, zające, by wyżywić ubogie dzieci. Zdaje sobie sprawę z tego, że za coś takiego grożą lochy, ucięcie ręki lub śmierć z rozkazu margrabiego. Mimo wszystko, nie potrafi się oprzeć nawet wtedy, gdy poznaje leśnika, tropiącego kłusownika...
Książkę wypatrzyłam w bibliotece i byłam jej bardzo ciekawa. Zanim jednak faktycznie zajęłam się tą lekturą, minęło trochę czasu. Nie jest to może pozycja z gatunku tych od których nie można się oderwać, jednak przyjemnie spędziłam z nią czas. Akcja jest dość szybka, ale nie wyjątkowo żwawa. Sporo się dzieje. Zakończenie nieco mnie zaskoczyło w negatywnym sensie. Powieść można uznać za zamkniętą całość. Jestem więc ciekawa, co autorka wymyśli w kolejnych tomach.
Melanie Dickerson posługuje się prostym językiem, a dość duża czcionka sprawia, że strony zmieniają się w dość szybkim tempie. Pomysł na książkę w stylu kobiecego Robin Hooda uważam za całkiem udany. Jest tutaj kilka zaskakujących zwrotów akcji, pojawia się też bohater który nielegalnie handluje dziczyzną.
,,Łowczyni z Ciernistego Lasu" to pierwszy tom całkiem wciągającej serii. Z racji tego, że wypożyczyłam też drugi tom, niebawem się z nim zapoznam. Jestem ciekawa, co Melanie Dickerson przygotowała dla swoich czytelników w kolejnej części. -
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 3/5Dodana przez Paulina D. w dniu 2017-04-22Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąOdette Menkels, to młoda dziewczyna, która mieszka ze swoim stryjem. Jej rodzice zmarli kilkanaście lat temu. Odette jest osobą, która lubi i chce pomagać, więc kilka razy w tygodniu, uczy sieroty z miasteczka czytania, pisania, liczenia. Są to dzieci biedne i głodne, więc aby zapewnić im pożywienie, Odette poluje nocami w lesie Thornbeck. Jednakże kłusownictwo jest czynem zabronionym i za przyłapanie, grozi wysoka kara. Jejku jak ta dziewczyna mnie czasami irytowała... Zanim podjęła jakąkolwiek decyzję, najpierw myślała o tym, czy będzie mogła dalej polować i bla bla bla. Ja rozumiem, chęć pomocy i tak dalej... Ale przecież jej stryj jest jedną z najbogatszych osób w mieście. Co za tym idzie - ma również znajomości. Myślę, że bez problemu znalazłaby ludzi, którzy zechcieli by pomóc biednym.
Odette poznajemy przed nocą świętojańską. Jest wieczór pełen radości, zabaw, beztroski. Panny tańczą z kawalerami, a pogłoska mówi, że mężczyzna, z którym tańczyła, przyśni jej się w nocy - zostanie jej mężem. Nasza bohaterka na owej zabawie poznaje dwóch panów – Jorgena Hartmana oraz Mathisa Papendorpa.
Jorgen i Odette tańczą ze sobą kilka razy i zaczynają lubić siebie nawzajem. Ale jest jedno ale. Chłopak jest leśnikiem Margrabiego, a co za tym idzie, jego obowiązkiem jest łapanie kłusowników polujących w lesie. Zresztą to nie tylko obowiązek, ponieważ tak się składa, że jego przybrany ojciec, leśnik, który wraz z żoną go przygarnęli i wychowali – zginął właśnie z ręki kłusownika.
Wzięłam tą książkę, ponieważ bardzo mnie zaintrygował opis fabuły, no i akcja dzieje się w średniowieczu, a ja uwielbiam taki klimat. Czy się zawiodłam? Ani tak, ani nie. Owszem, spodziewałam się czegoś lepszego, ale nie była to też totalna klapa. Co mi się nie podobało? Ano było kilka takich rzeczy. Przede wszystkim – narracja. Z początku mnie drażniła, jednak potem się przyzwyczaiłam. Odniosłam wrażenie, że autorka próbowała archaizować dialogi, słownictwo. Pojawiły się zwroty, które już dawno wyszły z obiegu. Domyślam się, że tym zabiegiem Melanie próbowała oddać klimat średniowiecza, ale jak dla mnie, nie wyszło to idealnie. Kolejny minus? Bohaterowie zapałali do siebie sympatią po ledwie kilku tańcach. Wydawało mi się, że tak trochę za szybko. I fabuła – bardzo banalna. Jakiś niespodziewanych zwrotów akcji tutaj nie uświadczycie. Uważam, że pomysł jest świetny, jednak wykonanie mogłoby być lepsze.
Ale ale. Kilka minusów jest, owszem, ale plusy także są. Może i fabuła nie była bardzo porywająca, mało zaskakujących zdarzeń, ale czytało się bardzo przyjemnie. O samym średniowieczu nie ma zbyt dużo, ale i tak spodobał mi się ten klimat, ten świat. Historia jest lekka, przyjemna, wprost idealna na odpoczynek po cięższej lekturze. Przecież takie książki również są potrzebne. Ja po nią sięgnęłam po przeczytaniu „Imperium burz” i myślę, że to był strzał w dziesiątkę. „Łowczyni” pomogła mi zwalczyć kaca po tym, co zafundowała nam Sarah J. Maas, a przy okazji miło spędziłam czas.
Sięgając po tę książkę, nie nastawiajcie się na coś ambitnego, czy coś, co zostanie w pamięci na długo. Bo się zawiedziecie. Podejdźcie do niej bardziej z przekonaniem, że to lektura na odpoczynek. A wtedy powinna Wam się spodobać ;) Jeśli ktoś czyta bardzo szybko – raczej bez problemu przeczyta ją w jeden wieczór ;) Ja jeszcze pewnie kiedyś do niej wrócę, ponieważ mimo swojej prostoty, jest to bardzo przyjemna książka.
Cytatów nie ma, bo - szczerze mówiąc – nie znalazłam żadnego interesującego. -
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 3/5Dodana przez Magdalena S. w dniu 2017-03-19Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąPoznajcie Odette Menkels, damską wersją słynnego Robin Hooda, która łamie prawo, aby pomagać biednym! Codziennie w nocy ryzykuje nie tylko swoją reputację, ale i życie. Wraz z grupką kilku młodych pomagierów poluje w Ciernistym lesie na jelenie margrabiego Rainharta, co jest surowo zabronione. Nie można tego nazwać inaczej – Odette jest kłusowniczką, choć kierują nią szlachetne cele. Jednak główny leśniczy margrabiego, Jorgen Hartman, zrobi wszystko, aby odnaleźć tego, kto bez zezwolenia pozwala sobie na takie poczynania. Kiedy ta dwójka poznaje się przypadkiem na zabawie świętojańskiej, nie mają nawet pojęcia, że są swoimi największymi wrogami.
Wiem, że były takie osoby, które czekały na polską premierę tej książki. Czy ja do nich należę? Raczej nie. Powieść Melanie Dickerson rzuciła mi się w oczy dopiero wtedy, kiedy pojawiła się w polskich zapowiedziach. Owszem, zainteresowała mnie swoim opisem, bowiem zwiastował ON całkiem konkretną historię osadzoną w fantastycznym świecie. Niestety, muszę przyznać, że jest to mylne wrażenie, bowiem otrzymałam prostolinijną opowiastkę z przewidywalnym zakończeniem. Choć pierwsze strony jeszcze trzymały mnie w przekonaniu, że będzie dosyć dobrze, tak jednak z każdą kolejną kartką traciłam na to nadzieję i wiedziałam, że autorka nie zboczy z obranej przez siebie ścieżki. A szkoda.
Jeżeli jesteście fanami prostych historii miłosnych, to być może będziecie usatysfakcjonowani tą powieścią. Jeżeli szukacie czegoś łatwego w odbiorze, wręcz banalnego i nieskomplikowanego, to również możecie śmiało sięgać po tę pozycję. Natomiast, jeśli macie ochotę na konkretną, złożoną i wielowątkową opowieść osadzoną w nieco średniowiecznych realiach, to szukajcie gdzie indziej. Melanie Dickerson zaprezentowała nam historię, która nie tylko powiela pewne schematy, ale też nie wnosi nic nowego do literatury. To taka typowa bajka z przewidywalnym happy endem. Co więcej, to szczęśliwe zakończenie było wręcz absurdalne. Choć wydawałoby się, że przez bohaterami jest sporo wyzwań i trudnych decyzji, tak wszystko idzie jak z płatka – za łatwo, za szybko, zbyt prosto. Absurdalność pewnych wydarzeń całkowicie zbiła mnie z tropu i momentami nie dowierzałam w to, co czytam.
Wydaje mi się, że autorka chciała jak najlepiej oddać realia średniowiecznego życia, ale nie wyszło to najlepiej. Z jednej strony mamy tutaj mało barwnych opisów, które umożliwiłyby nam przeniesienie się do tego świata, a z drugiej mamy ogromne przerysowanie całości, jeżeli weźmiemy pod uwagę wszystkie wypowiedzi bohaterów i ich dialogi. Przesyt słów „pani” i „panie” nie działał na mnie zbyt zachęcająco. Główna bohaterka średnio przypadła mi do gustu, właściwie nie wzbudziła we mnie żadnych większych emocji, podobnie jak i pozostałe postacie, jak i cała historia. Brak napięcia, brak logiki, brak sentymentów. Niestety! Choć ogółem sam zamysł nie był najgorszy i naprawdę dało się z niego wiele wyciągnąć. Mimo wszystko uważam, że pozycja ta jest po prostu do końca nieprzemyślana i niedopracowana.
No i mamy jeszcze jeden aspekt – ten romantyczny. Moja irytacja sięgała zenitu na każdej stronie, na której były wieczne zachwyty Odette. Jaka to ona jest wspaniała, cudowna, piękna, niepowtarzalna, urokliwa, ambitna, inteligentna… No po prostu chodzący ideał, a jak dla mnie była bardzo bezpłciowa. Jednakże każdy mężczyzna na kartach tej powieści zachwycał się jej urodą i stylem bycia. Ile razy można czytać coś takiego? Czy autorka próbowała przekonać samą siebie, jak perfekcyjna jest jej bohaterka? Było to naprawdę męczące i zupełnie niepotrzebne. I uwaga! Mamy do czynienia z trójkątem miłosnym. Jeden z kandydatów na męża Odette jest dobrze ustawionym synem burmistrza, więc to dobra partia, przynajmniej, kiedy kierujemy się rozumem. Ma odpowiedni status społeczny i pieniądze. No ale oczywiście pojawia się ubogi leśnik i mamy miłość od pierwszego wejrzenia, rozwijającą się w zastraszającym tempie i jak już pisałam powyżej – kończącą się po prostu w sposób niewypowiedzianie nierealny i zaburzający wszystko to, czego dowiadujemy się wcześniej, chociażby o margrabim i jego podejściu do kłusowników.
Łowczyni z Ciernistego lasu mogła być intrygującą pozycją. Mogła być naprawdę dobrze napisaną powieścią, z dobrze rozwiniętymi wątkami, z odpowiednio wykreowanymi bohaterami i porywającą fabułą. Niestety, Melanie Dickerson gdzieś po drodze zbłądziła. Brakuje tu wielu elementów, które pomogłyby się tej historii wybić, więc wątpię, żeby zyskała ona rzesze fanów. Wydaje mi się, że zginie po prostu wśród wielu innych powieści tego typu, bo nie ma w niej nic wyjątkowego. Jeżeli jednak czujecie, że mimo wszystko powinniście się z nią zapoznać, to ja nie odradzam – spróbujcie!
[Adres usunięty] -
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 3/5Dodana przez Agnieszka D. w dniu 2018-08-21Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 1 osób uznało recenzję za przydatnąOdette mieszka z wujem, który jest bogatym kupcem. Mimo że ma już dwadzieścia lat, nie wyszła jeszcze za mąż, ale jej opiekun nie naciska na nią. Jest piękna, pochodzi z wyżyn społecznych, więc ma powodzenie, ale zamiast przyjęć i strojnych sukien woli opiekować się sierotami – uczy je czytać i pisać, a w nocy poluje, by móc je nakarmić. Wie, że to niezgodne z prawem i może zostać ukarana, jednak jest w stanie zaryzykować dla dobra dzieci.
Łowczyni z Ciernistego Lasu Melanie Dickerson to pierwszy tom serii Średniowieczne legendy. W tej części główną bohaterką jest Odette. To młoda dziewczyna, która zachwyca urodą. O jej rękę stara się syn burmistrza, jednak nie tylko ON jest nią zainteresowany. Dziewczyna poświęca się dla innych, pamięta bowiem o tym, jak sama żyła w niedoli i głodowała. Chce pomóc sierotom, dlatego nie tylko uczy ich czytać i pisać, lecz także poluje, by móc zapewnić im jedzenie. Jest dobra, pomocna, ale jednocześnie łamie prawo i okłamuje samą siebie co do uczuć względem pewnego młodego mężczyzny. Odette jest też nieco wybredna – mimo że o jej rękę zabiega bogaty młodzieniec, odrzuca go bez wyraźnego w sumie powodu, cały czas wzdychając za ideałem, który stworzyła sobie w głowie, a którym jest przystojny mężczyzna o nieokreślonym charakterze – ważne, by był ładny.
Fabuła skupia się na dwóch wątkach. Jednym z nich jest nielegalna działalność dziewczyny. Czytelnik widzi, jak bardzo Odette poświęca się dla innych, zarywa noce, działa wbrew prawu, byle tylko pomóc sierotom. Jest odważna, nie można jej tego odmówić. Drugim wątkiem, na którym autorka skupiła się chyba nieco bardziej, jest miłość. Odette chce wyjść za mąż za kogoś, kogo sama wybierze. Ma do tego prawo, wuj nie zmusza jej do ślubu z byle kim, mimo że podsuwa jej kandydatów, którzy jego zdaniem są dobrymi partiami. Odette zaczyna zadurzać się w pewnym chłopaku, ale sama wie, że ten związek nie ma sensu. Dla niej wyjście za mąż za biednego mężczyznę jest niedopuszczalne z jednego powodu – odetnie jej to możliwość pomocy sierotom.
Pod koniec powieści pojawia się jeszcze jeden wątek – kryminalny. Nie ma zbrodni, ale są intrygi, które sprawiają, że Odette zdaje sobie sprawę, że jej cała praca idzie na marne. Z tym wątkiem bardziej związana jest postać Jorgena, leśnika, który chce schwytać kłusownika i rozwiązać zagadkę nielegalnego handlu mięsem. Zaskakujące jest zakończenie tego motywu, nie spodziewałam się czegoś takiego.
Jeśli chodzi o styl, to autorka starała się nadać narracji i dialogom nieco dworskiego szyku. Nie ma archaizmów i stylizacji, ale da się zauważyć, że pewne sytuacje, zachowania i wypowiedzi mają przywodzić na myśl sceny z dworów szlacheckich. Czasem w dialogach pojawiają się niemieckie wtrącenia, co mnie zaskoczyło, ale było to dość miłe urozmaicenie.
Łowczyni z Ciernistego Lasu jest lekturą raczej banalną i dość przewidywalną, schematyczną pod wieloma względami. Nie jest jednak tak, że już po pierwszym rozdziale wiemy, jak skończy się powieść. Autorka stopniowo wprowadza nowe wątki do opowieści i potrafi nawet tak zaplątać jeden z wątków, że jego finał zaskakuje.
Denerwowało mnie jednak zachowanie głównej bohaterki. Często miałam wrażenie, że Odette chce zbawić świat. Tylko ona poświęcała się dla sierot. Rozumiem, że sama w dzieciństwie cierpiała głód i poznała, czym jest bieda, ale mimo wszystko to nie ona powinna być odpowiedzialna za los sierot. Nie poszła też w ich sprawie do nikogo, kto mógłby o nie zadbać, wzięła ciężar tego problemu na siebie. Po drugie udawała, że nie zależy jej na mężczyźnie, za którym ciągle wzdychała i którego wypatrywała w tłumie. Wiem, że to rozsądek podpowiadał jej, że nie może się z nim związać, a jednak drażniło mnie, gdy wmawiała sobie, że nie jest nim zainteresowana.
Łowczyni z Ciernistego Lasu jest lekką lekturą, która spodoba się tym, którzy czasem sięgają po romanse historyczne. Nie ma tu dużo historii, jest raczej stylizacja na życie szlachty, miłość też nie jest jedynym wątkiem, ale może to i dobrze. W sam raz, jeśli szukacie czegoś niezobowiązującego na wieczór.