- Autor: Lorraine Fouchet
- Wydawnictwo Media Rodzina
- Seria Gorzka Czekolada
- Oprawa: Miękka
- Rok wydania: 2017
- Ilość stron: 352
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 9788380083165
- Język: polski
- Tłumacz: Banach Iwona
- ISBN: 9788380083165
- EAN: 9788380083165
- Wymiary: 13.5x20.5x2.4 cm
Recenzje książki Między niebem, a Lou (4)
-
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 5/5Dodana przez Edyta L. w dniu 2017-10-27Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąKiedy umiera bliska nam osoba, w nas i wokół nas odczuwamy pustkę.
Rzeczywistość staje się nierealna, pojawiają się setki pytań, nastroje i emocje zmieniają się.
Żałoba jest doświadczeniem trudnym i bolesnym.
Każda osoba inaczej przeżywa odejście kogoś bliskiego.
Jo i Lou to szczęśliwe i udane małżeństwo, które zamieszkuje francuską wyspę Groix.
I nagle Lou umiera, a raczej nie nagle, bo zmaga się z ciężką chorobą, lecz śmierć najbliższej osoby jest zawsze nie w porę.
Kobieta przed swoją śmiercią pisze list do swojego męża i chowa go w butelce, aby poprzez to powierzyć mężowi ważną misję.
Jo ma ocalić związki ich dzieci i ocalić rodzinę.
Zacytuję tutaj fragment „Proszę Cię, abyś zadbał o szczęście naszych dzieci, którymi nigdy się nie zajmowałeś. Byłeś cudownym kochankiem, wspaniałym mężem i nieobecnym ojcem”.
Autorka opisała także przepiękną wyspę Groix mówiąc ”Kto widzi wyspę Groix ten w sercu radość ma”.
Lou cierpiała na straszną chorobę Alzheimera, a jej mąż, choć był cenionym lekarzem, nie potrafił jej pomóc.
Lou kazała umieścić się w ośrodku, gdyż nie chciała, aby rodzina męczyła się z nią.
Tam w ośrodku była najmłodsza, gdyż miała dopiero pięćdziesiąt sześć lat. Nikt nie rozumiał jej decyzji, prócz lekarza prowadzącego i jej męża.
Lou pisała do męża, że czasem człowiek zamyka parasol mimo, że pada, bo czasem człowiek nie chce ochrony, chce po prostu zmoknąć.
To właśnie zrobiła Lou odchodząc do domu opieki - zdjęła ten ciężar z rodziny, chcąc aby byli bezpieczni.
To piękna postawa żony i matki, godna szacunku.
Autorka opisuje przepiękną wyspę Groix.
Ma osiem kilometrów, piesi wycieczkowicze są w stanie obejść ją w ciągu jednego dnia lecz muszą wyjść wcześnie rano.
To przepiękna książka o miłości nie tylko małżeńskiej lecz także rodzicielskiej, przepełniona wielką wiarą w lojalność, przyjaźń i uczciwość.
Książka ta to debiut autorki lecz jakże udany.
Czyta się ją szybko, rozdziały są krótkie, a całość zawiera zaledwie 349 stron.
Na koniec zacytuję fragment z książki, który mnie bardzo urzekł ”To nie dzieci, czy wnuki czynią nas szczęśliwymi, to miłość, którą tworzą, miłość, którą się ją otacza, która nas przenika”.
Przeczytajcie koniecznie.
Polecamy, zespół [Adres usunięty] -
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 5/5Dodana przez Tomasz P. w dniu 2017-08-27Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąMały, literacki list w butelce... Chwytająca za serce, świetna, porywająca książka... to jedna z najlepszych rzeczy do czytania, jakie miałem ostatnio w rękach...
O czym jest ta książka?... Dla mnie przede wszystkim o pustce i o stracie... Strata kogoś najbliższego sercu to straszna rzecz. Zostaje pustka... Żal, rozpacz... Powstaje pytanie, jak tę pustkę zapełnić, żeby po prostu nie oszaleć? Świetne pytanie... Czasem, w życiu, to niewykonalne... w tym jednak literackim przykładzie mamy pewne rozwiązanie... Podaje je swojemu mężowi sama zmarła Lou, zostawiając mu list u notariusza... List,w którym wyznacza mu misję uratowania tego, co pozostało z ich rodziny... przede wszystkim ma na myśli ich dzieci: córkę, pocieszającą się w chorobie kolejnymi facetami, obrażonego na cały niemal świat (a na ojca w szczególności) syna, wnuczki... Tak, to może być cel - nawet dla kogoś, kto przeżywa tak ciężką żałobę jak Joseph. Tylko, czy mu się uda? ... Czy szereg nieporozumień, żalów, zerwanych niemal, kruchych rodzinnych więzi... czy zdoła to wszystko naprawić, skleić ponownie w jedną całość? I uporać się przy tym wszystkim z tym, co stracił - a stracił miłość swojego życia? Możecie być pewni jednego - nie oderwiecie się od tej książki dopóki nie poznacie odpowiedzi na te pytania.
Zastanawia mnie, już tak świeżo po lekturze... jak to się stało, że Joseph się nie poddał... Miał pełne prawo... tak po ludzku patrząc - przecież tyle na niego spadło... Chyba jednak, jak się okazuje, zwyciężyło to, że... miał dla kogo żyć. I w jego przypadku to było wystarczającym powodem do tego, by walczyć dalej. Życie bywa różne, niesie ze sobą (czasem) wiele nieszczęść, i część w ten sposób dotkniętych ludzi... poddaje się. Ale czy to dobre słowo? - "poddaje się? ... Może raczej... "świadomie nie idzie dalej", zostaje w pewnym punkcie czasu, który jest za nimi - bo inne, przyszłe punkty w czasie... nie chcą ich, bo wiedzą, że nie będą lepsze od tego miejsca, w którym mentalnie zostali... tak :) , to chyba lepsze określenie niż "poddać się" :) ... W każdym razie, dla pewnych ludzi pewne straty - to zbyt wiele. Życie - tak - może być piękne, ale, tak myślę, czasem trzeba też zrozumieć tych, dla których staje się ono w pewnym momencie ciężarem. Balastem, od którego chcą się uwolnić. Och, nie myślcie proszę, że ten mały ustęp to pochwała "rozwiązań ostatecznych"... ;) ... zastanawiam się tylko nad tą książką, i, patrząc na całokształt tej historii, trochę podziwiam Josepha. Nie poddał się. Miał... cel. Życzyłbym takiego "celu" każdemu, kto boryka się z podobną stratą. Czasem bowiem tego celu nie ma; nie widać go, jest gdzieś schowany, za jakimś zakrętem... albo jest po prostu szalenie daleki - i to też, tak myślę, należy zrozumieć. Tyle tytułem tej małej dygresji ;) ...
Książka zachwyca... skalą emocji. Tych wyrzucanych z siebie i targających człowiekiem na zewnątrz, jak i tych celowo chowanych za maską pozornego (i koniecznego) spokoju... szalejących wewnątrz... Piękny, psychologiczny obraz człowieka i jego uczuć... Może chwycić za serce to, co robi Joseph - przez całą książkę... piszę do Lou listy... rozmawia z nią w nich... zupełnie, jakby mieli swój prywatny zeszyt, w którym wciąż są razem. Piękne :) ... i mocne w przekazie jak wszyscy diabli... czasem nie trzeba wiele, żeby trafić do czytelnika - i nie trzeba do tego jakichś wymyślnych form literackich... A to jeszcze nie wszystko... całości towarzyszy bowiem... muzyka... autorka przywołuje kolejne piosenki, a one... och, po prostu cudowne się z nich robi tło zdarzeń :) ... na końcu książki jest lista tych wszystkich kawałków... można je sobie wyszukać, jeśli nie znało się ich wcześniej. Cudo... nie wiem, czy miałem kiedyś w rękach książkę, która - jak to książka - operując słowem pisanym, łączyłaby to jeszcze w tak zręczny sposób z muzyką... mistrzostwo świata. Po prostu cudne :) ...
Gorąco, gorąco, bardzo gorąco polecam... Naprawdę warto przeżyć emocje z tej książki samemu... :)
Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina za egzemplarz recenzencki.
Recenzja znajduje się także na moim blogu:
[Adres usunięty] -
Początkujący RecenzentOcena: 5/5Dodana przez Alicja C. w dniu 2017-07-28Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąNa małej Bretońskiej wyspie Groix umiera Lou. Ukochana żona chirurga kardiologa Jo. Zostaje ON i dwoje dorosłych dzieci. Sarah która ma kłopoty z chodzeniem oraz syn Cyrian. Żadne z nich nie jest szczęśliwe. Sarah zmienia kochanków po 2 randkach a Cyrian tez miota sie miedzy żona, stara miłością i kochankami. Cyrian ma dwie córki. Pomme która mieszka na wyspie z matka i Charlotte która mieszka z nim i z jego żona Albane.
Książka składa sie ze zwierzeń wszystkich tych osób plus jeszcze kilku innych. Ja generalnie czytam kryminały. Lubię zgadywać kto zabil. Tyle ze jeśli zgadnę po kilku lub kilkunastu stronach nigdy już do tego pisarza nie wracam. Moze mieć najwspanialsze recenzje.
Te Ksiazke przeczytałam jednym tchem dosłownie chociaż normalnie nie zabieram sie często za ten rodzaj literatury.
Poznałam Lou która nawet zza grobu opiekuje sie i czuwa nad wszystkimi.
To jej wszyscy sie zawsze zwierzali bo to ona była tym dobrym duchem rodziny.
Jo który kochał ja jak tylko kochać można. Sam pracował za dużo żeby rodzina miała wszystko. Jednak brakowało im jego. Jego obecności i czasu.
Czytając o Albane zonie Cypriana zastanawiałam sie nie tylko nad nią ale rownież nad moja matka. Dlaczego była taka jaka była. W książce sa odpowiedzi o tym co zaważyło na tym jaka jest Albane. O tym czemu moja matka była jaka była nigdy sie nie dowiem. Chciałabym żeby Pomme ta wspaniała dziewczynka była kiedyś moja synowa a żeby moj syn kochał ja jak na to zasługuje. Oprócz niej która jest samym dobrem, nie ma tu postaci zupełnie dobrej ale tez i zupełnie złej. Mamy wytłumaczenie czemu każde z nich jest takie a nie inne. Czemu postępuje w życiu tak a nie inaczej.
Płakałam. Z zazdrości. Jeśli umrę wcześniej niż moich 2 byłych mężów, nie chce nawet zeby wiedzieli ze umarłam. Jeśli oni umrą wcześniej nie będę ich opłakiwać. Ten ktory mnie naprawdę kochał nie żyje. Nie byłam na jego pogrzebie. Nie będę nigdy na jego grobie. Moj syn bedzie cierpiał i mam nadzieje ze Pomme złagodzi mu ten ból. Gdyby żył moj tatko, powiedziałby "Córeczko najdroższa oczy Ci sie strasznie pocą". Tak. Ja twardziel której nie pieściło życie po głowie, płacze.
Ksiazke dostałam w prezencie od wspaniałej Polskiej autorki Iwony Banach. Ona te Ksiazke przetłumaczyła z francuskiego. Ta książka otworzyła wszystkie moje rany które wydawałoby sie już sie zasklepiły 😞 -
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 5/5Dodana przez Marta T. w dniu 2017-07-20Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatnąLubię odkrywać zupełnie nowych dla mnie pisarzy, szczególnie zaś uwielbiam te przypadki, kiedy odkrywaniu takiemu towarzyszy zachwyt nad tym, że udało mi się trafić na czytelniczą perełkę. Taką właśnie perełką okazała się powieść „Między niebem a Lou” francuskiej pisarki, Lorraine Fouchet. Książka ta, która we Francji stała się bestsellerem i zdobyła kilka nagród literackich, to pierwsza powieść tej autorki, jaka została wydana w Polsce. Czym zatem pani Fouchet zdobyła moje serce?
Joseph właśnie stracił żonę. Lou była jego światełkiem, które zaczęło powoli gasnąć pół roku temu. Zawsze pomocna, zawsze uśmiechnięta, pełna klasy – można rzec, że była ideałem, gdyby nie fakt, że kompletnie nie umiała gotować. Jo nigdy nie wyobrażał sobie życia bez niej, teraz jednak będzie musiał stawić czoła nowej rzeczywistości, pozbawiony swojej drugiej połówki.
Kiedy jeszcze była w stanie, Lou napisała do niego list, który po jej śmierci odczytuje mu notariusz. W liście tym zwraca uwagę mężowi na to, że ich dorosłe dzieci, choć zawodowo osiągnęły wiele, nie są szczęśliwe i powierza mu zadanie zadbania o ich szczęście. Kiedy to uczyni, otrzyma pozostawioną mu przez Lou butelkę z kolejnym listem. Joseph jest emerytowanym lekarzem i nagle uświadamia sobie, że tak skupił się na swojej pracy, że teraz wielu rzeczy nie wie o swoich własnych dzieciach. Jak w takiej sytuacji ma im pomóc w odnalezieniu drogi do szczęścia? I jak ma to zrobić, kiedy jego własny świat legł w gruzach?
„Między niebem a Lou” to powieść, która od razu ujęła mnie nieco nietypową narracją. Do głosu dopuszczony został nie tylko Joseph, który jest tutaj głównym bohaterem, ale również każdy z członków rodziny Lou oraz parę osób z jej otoczenia. Śmierć Lou ma wpływ na wszystkich jej bliskich, którzy teraz starają się jakoś odnaleźć w rzeczywistości pozbawionej ukochanej żony, matki i babci. Każdy z nich, opowiadając swój fragment historii, często zwraca się do nieobecnej Lou. Nie to jednak jest nietypowe. Autorka oddaje głos także zmarłej Lou, która obserwuje rodzinę z miejsca, w które udała się po śmierci.
Książka intryguje. Joseph uświadamia sobie, że idealny obrazek życia jego dzieci ma skazy, których wcześniej nie dostrzegał. Nie wie też, jak może do nich dotrzeć, kiedy to Lou była spoiwem ich rodziny, i jak wypełnić powierzoną mu misję. Ciekawość tego, czy uda mu się tego dokonać i co uczyni, by jego Sarah i Cyrian stali się szczęśliwsi, nie pozwalała mi oderwać się od powieści. Styl Lorraine Fouchet porywa i wciąga bez reszty.
W książce znajdziecie wiele nietuzinkowych postaci. To mieszanka bardzo różnych, złożonych charakterów. Nikt tutaj nie jest jednoznacznie określony – nawet postać, która z początku wydaje się niekoniecznie pozytywna może z czasem zyskać sympatię.
„Między niebem a Lou” to ciepła, chwytająca za serce i wzruszająca opowieść o stracie, przyjaźni i miłości. Miłość tutaj przyjmuje różne oblicza – miłość między mężczyzną a kobietą, między rodzicem a dzieckiem, miłość między rodzeństwem, miłość jako pasja do czegoś czy miłość w ujęciu lokalnego patriotyzmu.
Ważną rolę w książce spełnia miejsce jej akcji. Ogromna jej część rozgrywa się na niewielkiej bretońskiej wysepce Groix. Autorka zakochana jest w jej pięknie i klimacie, jaki tworzy lokalna społeczność, co ma swoje odzwierciedlenie w powieści. Wyłania się z niej tak urokliwy wizerunek owej wyspy, że po przeczytaniu książki ma się ochotę wyruszyć w podróż i przekonać na własnej skórze, czym Groix potrafi tak ująć człowieka.
Na zakończenie mała ciekawostka. Na końcu książki znajdziecie listę utworów, jakie pojawiają się w jej treści, oraz, co ciekawsze, dwa przepisy kulinarne na potrawy, jakie pojawiły się na kartach powieści. Lubię takie dodatki, bo dzięki nim przeczytana historia może stać się bardziej namacalna. Jeśli tylko chcesz, możesz sprawić, że opowieść tę poczujesz dodatkowymi zmysłami.
„Między niebem a Lou” oczarowała mnie kompletnie. Jeśli lubicie powieści o rodzinnych więziach, których akcja rozgrywa się w malowniczym otoczeniu, to jest to coś dla Was. Mnie pozostaje mieć nadzieję, że w Polsce zostaną wydane kolejne książki tej autorki, bo ta zdecydowanie rozbudziła apetyt na więcej. Gorąco polecam!