Typowy Kowalski lubi sobie ponarzekać - a powodów nigdy nie brakuje. Raz polityka, innym z kolei pogoda, ale jeden temat nigdy nie wyjdzie z mody nienawiść do samych siebie.
Nie da się zaprzeczyć temu, że w ostatnich latach Polacy bardzo chętnie opuszczają granicę ojczyzny w różnych celach. W statystykach jednym z głównych powodów jest powiększenie majątku albo zdobycie go w ogóle, bo na świat ma przyjść dziecko, trzeba spłacać kredyt na dom albo odłożyć na później. Wakacje w Polsce to też nie to samo, bo tutaj jakby pogoda jest bardziej kapryśna niż na południu Europy albo w Egipcie. Już w ogóle tragedią jest spotkanie stereotypowego Janusza poza granicami Polski, za nic w świecie nie przyznamy się, że mówimy w tym samym języku.
"No dno po prostu jest Polska" to autobiografia tak naprawdę napisana przez samych Polaków. Sami doskonale potrafimy się zobrazować na forach internetowych, z których niemal wylewa się hejt. Jednak to nie znaczy, że dopiero od dzisiaj przestaliśmy się lubić i gardzić naszą ojczyzną, bo dość nieciekawym zdaniem o rodakach dzielili się chociażby Piłsudski, Dmowski, Norwid, i Krasiński. Jednak kiedy usłyszymy krytykę od innych to nasza polska krew wręcz się w nas gotuje, bo niestety jesteśmy obciążeni genetycznie chorobą zwaną nadwrażliwością. Jakby tego było mało potem zaczyna się zażarta walka, kto ma rację. Koniec końców i tak nikt nie jest usatysfakcjonowany, a ta książka może to jeszcze bardziej rozsierdzić, bo jest o nas, o Polakach, którzy od poezji, przez publicystykę, aż po rap tworzą swój własny stereotyp.
Adam Leszczyński jest dziennikarzem, publicystą i reporterem, który współpracował z "Gazetą Wyborczą", czy portalem "OKO.press". Przed "No dno po prostu jest Polska" napisał m.in. dwie książki reporterskie: "Naznaczeni. Afryka i AIDS" oraz "Zbawcy mórz". Za swoje reportaże był dwukrotnie nominowany do Nagrody im. Beaty Pawlak.