Kiedy staramy się spojrzeć na swój kraj i jego obywateli, mamy często problem z obiektywną oceną. Pozostają dwie inne drogi: liryczne oddanie tego, co piękne, nawet z przeszłości, oraz brutalne i gorzkie oceny, bez hamulców i poklepywania kogokolwiek po plecach. Manuel Vilas jakimś cudem połączył obydwie cechy w swojej książce "Ordesa", która w 2018 roku zdobyła nagrodę książki roku w Hiszpanii.
Autor opowie nam tu o poczuciu przynależności, poczuciu opuszczenia, zjawisku wykorzeniania oraz powoli gasnącej nadziei na poprawę swoich odczuć względem kiedyś ukochanej ojczyzny.
Autor w bardzo sprytny sposób łączy w prezentowanej opowieści liryczne metafory z rozbudowanymi opisami, często też wulgarnymi. Nie stroni od brutalizacji, wie, co może zaszokować czytelnika, a co uderzyć w jego czuły punkt. I dokładnie tam celuje, obnażając krainę, do której przynależność była dla niego niegdyś powodem do dumy. O zniszczenie Hiszpanii jako całości obwinia wiele grup zawodowych, politycznych i społecznych.
Autor przede wszystkim dopatruje się problemów w kroczącej i bezdusznej globalizacji, która zamieniła zamiłowanie do tradycji we wstydliwą pamięć o rzeczach mniej istotnych. Mamy możliwość podróżowania z autorem nie tylko po samych regionach, w których obserwujemy ogromne zmiany. To też podróż przez czas od momentu, kiedy Vilas dorastał, do teraz - jakże bolesnej i nieciekawej współczesności. Publikacja pełna jest nawiązań do kultury i tradycji Hiszpanii, ale niezaznajomiony z tymi aspektami czytelnik spokojnie odnajdzie się w opisach. Autor zadbał o nas jak o najlepszych gości jego domostwa.
Manuel Vilas jest na razie znany polskiemu czytelnikowi wyłącznie za sprawą "Ordesy". Tworzy w języku hiszpańskim, skupiając się na zagadnieniach ekonomicznych (biedy jako choroby) i poszukiwaniu uczuć w okrutnej współczesności.
Autor opowie nam tu o poczuciu przynależności, poczuciu opuszczenia, zjawisku wykorzeniania oraz powoli gasnącej nadziei na poprawę swoich odczuć względem kiedyś ukochanej ojczyzny.
Autor w bardzo sprytny sposób łączy w prezentowanej opowieści liryczne metafory z rozbudowanymi opisami, często też wulgarnymi. Nie stroni od brutalizacji, wie, co może zaszokować czytelnika, a co uderzyć w jego czuły punkt. I dokładnie tam celuje, obnażając krainę, do której przynależność była dla niego niegdyś powodem do dumy. O zniszczenie Hiszpanii jako całości obwinia wiele grup zawodowych, politycznych i społecznych.
Autor przede wszystkim dopatruje się problemów w kroczącej i bezdusznej globalizacji, która zamieniła zamiłowanie do tradycji we wstydliwą pamięć o rzeczach mniej istotnych. Mamy możliwość podróżowania z autorem nie tylko po samych regionach, w których obserwujemy ogromne zmiany. To też podróż przez czas od momentu, kiedy Vilas dorastał, do teraz - jakże bolesnej i nieciekawej współczesności. Publikacja pełna jest nawiązań do kultury i tradycji Hiszpanii, ale niezaznajomiony z tymi aspektami czytelnik spokojnie odnajdzie się w opisach. Autor zadbał o nas jak o najlepszych gości jego domostwa.
Manuel Vilas jest na razie znany polskiemu czytelnikowi wyłącznie za sprawą "Ordesy". Tworzy w języku hiszpańskim, skupiając się na zagadnieniach ekonomicznych (biedy jako choroby) i poszukiwaniu uczuć w okrutnej współczesności.