Spiker Polskiego Radia, lektor Polskiej Kroniki Filmowej, współzałożyciel Kabaretu Starszych Panów, autor tekstów piosenek, które wykonywał wraz z Jerzym Wasowskim lub też wykonywali je inni… Mowa oczywiście o Jeremim Przyborze, którego życie i wspomnienia ukazuje właśnie niniejsza książka. A jest to postać niezwykła i do dziś fascynująca. To ON raz na zawsze zmienił oblicze polskiego kabaretu, a „Starszymi Panami” zachwycamy się po dziś dzień. Jakiś czas temu ukazały się „Listy na wyczerpanym papierze” będące zbiorem miłosnej korespondencji między nim a Agnieszką Osiecką. Również „Memuary” wydawane były wcześniej. Tym razem jednak prezentujemy książkę, która gromadzi je w ramach jednego tomu.
Lecz to z piosenek jest chyba najbardziej znany, bo przecież jakby nie było, „Piosenka jest dobra na wszystko”. „Kaziu, zakochaj się”, „Deszcz” czy „Addio pomidory!” to tytuły niemniej znane, które śpiewało już wielu artystów i zapewne nie raz jeszcze usłyszymy kolejne, odświeżające tę klasykę wykonania. Bowiem gdyby nie Jeremi Przybora, polska piosenka byłaby bez wątpienia o wiele uboższa.
W „Memuarach” opisał Przybora swoje życie i ludzi, z którymi się stykał. Jakie ono było? Sam pisze, że wydać się ono może komuś serią opatrznościowych interwencji, choć pominąwszy kilka rzeczy było w sumie lekkie, łatwe i przyjemne. Czy jednak rzeczywiście Opatrzność cały czas nad nim czuwała? On sam w to nie wierzył. Jak sam pisał: „(…)nie sądzę bym, jak na przykład pewna moja ciotka, był ulubieńcem Nieba.” Z resztą w niebiańską ingerencję nie wierzył. Nie pozwalały mu na to wrodzona skromność i obserwacja losów bliźnich, które często nie były godne pozazdroszczenia, a wręcz tragiczne. A jeżeli już coś takiego miało miejsce, to ludzie ci doświadczani byli nie przez Opatrzność, ale przez Opaczność rzucającą im pod nogi coraz to nowe kłody. „(…) I cokolwiek spotkało mnie pomyślnego, zawdzięczam to - moim zdaniem - oku tej drugiej. To znaczy temu konkretnie, że na ogół przymykało się na mnie, nie zwracając na moją osobę szczególnej uwagi.” Tak właśnie tłumaczyć sobie zatem można tytuł tego zbiorczego wydania „Memuarów”, a więc „Przymknięte oko Opaczności”.