Świeccy mężczyźni i kobiety sprawujący funkcje sakramentalne i liturgiczne, wspólna Wigilia dla chrześcijan i muzułmanów, geje i lesbijki, dla których sam kardynał odprawia mszę… U nas to się wciąż w głowie nie mieści, ale taki Kościół istnieje. Przewodzi mu papież Franciszek.
Autor głośnej biografii „Tu byłem. Tony Halik” znów przemierzył świat. Tym razem w poszukiwaniu Kościoła, który tworzy się w wyniku słynnego wezwania papieża Franciszka „Róbcie raban!”. Od Argentyny po Birmę, Brazylii po Liban, Dominikany po Anglię rozmawiał z wieloma znanymi ludźmi Kościoła oraz ze świeckimi liderami lokalnych społeczności, którzy niosą pomoc i wiarę potrzebującym. W Argentynie, rodzinnym kraju Franciszka spotyka się z księżmi bez koloratek - wikariuszami ze slumsów, nazywającymi siebie „rycerzami Bergoglia”. Można tak nazwać również kolejnych rozmówców reportera z innych stron świata: Ramiego, działającego na rzecz Caritasu w Libanie, księdza Martineza, pomagającego „bananowym niewolnikom” na Dominikanie, Marię, odprawiającą „prawie msze” w amazońskim buszu, czy parę gejów z Londynu, która zakłada pierwsze uznane przez najwyższe władze kościelne duszpasterstwo LGBT.
Ale „Raban!” to nie tylko awanturnicza i nieco niewiarygodna, choć prawdziwa, opowieść o rabanie w Kościele i o tym, co powstało w wyniku wezwania, jakie papież Franciszek zawarł w słowach, że czeka na propozycje odważne i konkretne. To swoisty raport o stanie świata i jego problemach: od biedy po ekologię oraz o determinacji, harcie ducha i miłości, bez której nic nie byłoby możliwe, a która na „peryferiach świata” waży jeszcze więcej. To także opowieść o ogromnej potrzebie praktykowania wiary w rejonach, w których nie ma już nowych powołań na księży a papież planuje przetestować tam zniesienie celibatu czy w laickich Czechach, gdzie „tajny Kościół” organizuje msze w prywatnych mieszkaniach. Wreszcie, to lektura, po której nieuchronnie nam Polakom, brzęczy w głowie pytanie: czy kiedyś będziemy gotowi na raban w polskim Kościele?
O książce
Wiem, zazdrość nie jest najbardziej chrześcijańskim uczuciem. Ale ja bezgranicznie zazdroszczę autorowi tej książki. Jego reportaże otwierają oczy, poruszają, budzą wyrzuty sumienia. Każą "wstać z kanapy". To fascynująca, obowiązkowa lektura dla wszystkich, którzy chcieliby zrozumieć, dlaczego papież Franciszek jest tak znienawidzony przez mających się dobrze i tak kochany przez tych, którzy źle się mają. To historie o ludziach, którzy wzięli Ewangelię na poważnie: mając w nosie (również kościelne) establishmenty, interesy i wizerunek, są z Dobrą Nowiną tam, gdzie dziś realnie dzieje się świat. To przypomnienie, że od samych swoich początków chrześcijaństwo zawsze więdnie na salonach, rozkwita na peryferiach. Dla nas, Polaków, to portret Kościoła przyszłości, innego - podejrzewam - nie będzie.
Szymon Hołownia