Amber-Gold
5/5Syreny
5/5Ornat z krwi
5/5Sygnały
0/5- Autor: Krzysztof Beśka
- Wydawnictwo Melanż
- Oprawa: Miękka
- Rok wydania: 2016
- Ilość stron: 578
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 9788364378287
- Język: polski
- Nr wydania: 1
- ISBN: 9788364378287
- EAN: 9788364378287
- Wymiary: 14.5x20.5 cm
Recenzje książki Rikszą do nieba (2)
-
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 4/5Dodana przez Katarzyna M. w dniu 2016-08-08Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
2 z 3 osób uznało recenzję za przydatnąRikszą do nieba to nieźle napisana książka. Niewątpliwym plusem jest spora ilość wojennych realiów, ukazanie życia w okupowanej stolicy, próby jego organizacji, radzenie sobie z przeciwnościami, a jednocześnie uczynienie tego w sposób nienachalny, bez zbytniego patosu, bez epatowania okrucieństwem. Beśce udało się świetnie oddać warszawski klimat. W trakcie lektury miałam wrażenie przeniesienia się w czasie. Wyraźnie widać, iż autor doskonale przygotował się do nakreślenia tła historyczno-obyczajowego. Za to należy się ogromny plus.
Atutem jest także ciekawe wykreowanie postaci oraz wplecenie w fabułę sylwetek autentycznych warszawskich bohaterów tego okresu.
Odrobinę przeszkadzała mi zbyt duża ilość często mało wiarygodnych wątków, z których jeden, a właściwie jego zakończenie, pozostawia moim zdaniem trochę do życzenia.
Znam twórczość autora z innych książek. Szczególnie do gustu przypadła mi trylogia, której duża część rozgrywa się w fabrykanckiej Łodzi. Doskonała lektura, na najwyższym poziomie zarówno jeżeli chodzi o tło społeczno-obyczajowo-historyczne, jak i intrygę kryminalną, prowadzenie fabuły, sylwetki bohaterów.
Biorąc do ręki Rikszą do nieba spodziewałam się czegoś równie dobrego. Niestety. Dostałam co prawda książkę poprawną, ale tylko poprawną. Moim zdaniem autora stać na dużo więcej. -
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 5/5Dodana przez Dominika M. w dniu 2017-05-04Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
0 z 0 osób uznało recenzję za przydatną[Adres usunięty]
„A może los byłby jednak dla mnie łaskawszy? Kto wie, czy nie zaczepiłbym się w filmie. I tak jak kiedyś, w latach licealnej młodości, ja odwiedzałbym warszawskie kina, by podziwiać aktorów, tak teraz ktoś chodziłby na filmy, by oglądać mnie. Zagrałbym u boku Leo Coxa, śpiewał piosenki, do których tekst napisałby sam Adam West… Ale ich już nie było. Tak jak tysięcy innych ludzi w tym kraju. A ja? Ja wciąż żyłem. Nie wiedziałem jednak, jak długo jeszcze mojry nie zerwą nici mojego żywota. Nie miałem pewności, czy zza zakrętu nie wyjedzie znów motocykl z grubymi żandarmami, a w tle u wylotu ulicy nie zamajaczy buda. Czy już wydobyto z ziemi gips, którym zatkają mi usta, bym w ostatniej chwili życia, stojąc przed plutonem egzekucyjnym na warszawskiej ulicy, którą kiedyś beztrosko przechodziłem za rękę z dziewczyną, nie krzyknął „Niech żyje Polska!”? Czy tam gdzieś daleko, w Zagłębiu Ruhry, ołów zastygł w formy pocisków, które rozerwą mi serce i wbiją się w mózg?” - fragment książki.
Antek, którego poznałam i zdążyłam polubić dzięki lekturze „Autoportretu z samowarem”, wraca w powieści „Rikszą do nieba” jako zdecydowanie bardziej doświadczony i dojrzały człowiek. Mamy rok 1941, okupowana Warszawa żyje w rytmie łapanek, wywózek do Oświęcimia oraz godziny policyjnej. Każdy z mieszkańców stolicy, ba! całej Polski ma jedno zadanie: przeżyć. By ten cel osiągnąć, Antek wraz z ojcem, który z początkiem wojny został wypuszczony z więzienia, zostają właścicielami rikszy – pojazdu, który okaże się nie tylko ich żywicielem, ale również narzędziem oporu przeciwko hitlerowcom. Niepewny los głównych bohaterów, poczucie zagrożenia oraz trwoga o to, czy uda się uniknąć śmierci, to elementy w sposób mistrzowski wykreowane przez Krzysztofa Beśkę, z powodzeniem przeplatającego w swojej prozie fakty historyczne z literacką fikcją.
Według mnie druga część perypetii Antka trzyma w napięciu zdecydowanie bardziej niż pierwsza, zwłaszcza że tempo akcji nie zwalnia ani na moment, od pierwszej do ostatniej strony gwarantując czytelnikowi pełen pakiet emocji – od rozbawienia sarkastycznymi wypowiedziami bohaterów, dzięki którym starali się oni oswoić ten nieludzki wojenny czas, przez wzruszenie – kiedy to po raz kolejny załamany ojciec porywa w ramiona cudem ocalałego syna, aż po gniew – że to, co stało się kanwą beletrystycznej opowieści Beśki, miało miejsce naprawdę… W „Rikszy” znajdziemy bowiem zarówno wątki związane z akcjami ruchu oporu i konspiratorów Polski Podziemnej, jak i z heroicznymi akcjami wyprowadzania ludności żydowskiej z getta. Do antyhitlerowskich eskapad bardzo sprawnie i spójnie autor włącza wątki obyczajowe, ukazujące codzienne życie Polaków, którzy łapią się każdego możliwego zajęcia, aby zdobyć pieniądze na chleb: od świadczenia usług przewozowych czy szmuglerstwa począwszy, a na kolaboracji z okupantem skończywszy. Zdecydowanie nie są to czasy kryształowe, w których zasady moralne przestrzegane są skrupulatnie przez każdego, ale szczęśliwie honor, przyjaźń i braterstwo pozostały w słownikach wielu osób, a przede wszystkim wartości te przełożyły się na realne działania wielu Warszawiaków.
Jako że autor perfekcyjnie wplótł w fabułę powieści odniesienia do mitologii greckiej, Antek niczym mityczny Herkules i Orfeusz w jednym, staje w obliczu wyzwań, powiedzieć wręcz można herkulesowych prac, w których stawką jest wartość najwyższa, czyli ludzkie życie. Życie zarówno obcych mu ludzi, którym często spontanicznie i bez zbędnych dywagacji decyduje się pomóc, bo po prostu „tak trzeba”, jak i osób mu najbliższych, w tym żydowskiej dziewczyny, która jako pierwsza z kobiet porusza nie tylko ciało naszego młodego bohatera, ale i jego serce… Lea staje się tym samym Eurydyką Antoniego…
Zakończenie „Rikszy do nieba” dosłownie wbiło mnie w fotel, ponieważ autor w genialny sposób połączył burzliwe wydarzenia z roku 1943 z wydarzeniami wiosny 1968, kiedy to młody asystent na Uniwersytecie Warszawskim przypadkowo zamieszany w rozruchy studenckie, brutalnie stłumione przez siły porządkowe Polski Ludowej, wchodzi w posiadanie takich informacji o swojej przeszłości, obok których nie może ON przejść obojętnie. Z niecierpliwością więc czekam na wydany z końcem kwietnia 2017 roku trzeci tom cyklu tj. „Spowiedź w fotoplastikonie”, która mam nadzieję przyniesie wyjaśnienie kilku niedokończonych w „Rikszy” wątków, a póki co po raz kolejny przyciąga wzrok okładką, prezentującą się pięknie, podobnie jak w tomach pierwszym i drugim dzięki doskonale opracowanej grafice, jak dotąd idealnie oddającej treść powieści. Każda książka zasługuje na tak dopieszczone opakowanie!
Zachęcam Was serdecznie do lektury tej wojennej opowieści, pełnej zwrotów akcji, opisanej w sposób barwny, frapujący i bardzo obrazowy.
Z kolei Wydawnictwu Melanż bardzo dziękuję za egzemplarz recenzencki i okazane mi zaufanie.