Berlin Wschodni, 1988r.: Christian Eisert jako uczeń po raz pierwszy słyszy o zjeżdżalni wodnej w kolorach tęczy, którą polecił wybudować w Pjongjangu przywódca Korei Północnej Kim Ir Sen. Autorowi tak bardzo zapadła ona w pamięć i tak bardzo go zafascynowała, że dwadzieścia pięć lat później postanowił spełnić swoje marzenie: wraz z przyjaciółką, fotoreporterką Thanh Hoang, Eisert wyrusza na poszukiwania kolorowej zjeżdżalni w najdziwniejszym kraju świata.
W ciągu sześciu dni Christian Eisert przemierzył 1500 kilometrów po różnych zakątkach Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej i zobaczył jej największe - według północnych Koreańczyków - atrakcje turystyczne. Przy okazji wielokrotnie udało mu się zajrzeć za kulisy systemu i skonfrontować się z największymi absurdami tego kraju, takimi jak autostrady bez samochodów czy urzekające kompozycje z kwiatów i rakiet. Po jakimś czasie przestały go dziwić pluskwy w szafie czy pokój hotelowy bez prądu, ale za to wyposażony w automat do lodów włoskich...
A to wszystko ze sfałszowaną tożsamością i pod stałym nadzorem tajnych służb.
Efekt tej podróży - "Tydzień w Korei Północnej" - jest po prostu obłędny!
Wrażliwy zgrywus udowodnił tą książką, że dorósł także do dłuższych form wypowiedzi, jak Jonas Jonasson w "Stulatku, który wyskoczył przez okno i zniknął".
"Hamburger Abendblatt"
Książka pełna ciekawych obserwacji, zabawnych dialogów i przede wszystkim wolna od stereotypów.
"Welt am Sonntag"
Christian Eisert z humorem relacjonuje swój urlop w Korei Północnej.
kultur.ARD.de
Kraj i jego mieszkańców przybliżają nam przede wszystkim detale. Eisert, by uporać się z licznymi paradoksami, osobliwości Korei Północnej komentuje z wisielczym humorem. Jednak nie pisze ani pogardliwie, ani złośliwie, okazuje szacunek ludziom, mającym zupełnie inne zaplecze kulturowe, akceptuje odmienny światopogląd.
"Neues Deutschland"
Znany satyryk Christian Eisert opisuje swoją wakacyjną podróż przez Koreę Północną w nadzwyczaj zabawny sposób.
"Welt - kompakt"
Książka pełna pogodnych, serdecznych momentów, pasjonujących historii w tle i ściskających serce przeżyć.
"WAZ"
Ta książka jest naprawdę zabawna - co jest nietypowym, ale świetnym rozwiązaniem. Niewymuszony komizm nie jest ani zjadliwy, ani tani.
Dresdner Neue Nachrichten
Gorąco zachęcam do lektury książki "Tydzień w Korei Północnej: Christiana Eiserta. Autor utrafił w ton między ironicznym dystansem do tego, co go spotyka - a także do siebie samego - a poważnym traktowaniem kraju, do którego się wybrał.
Radio EINS
Zabawna, ale jednocześnie szokująca i poważna książka.
"Die Rheinpfalz"
Lektura tej książki nie pozostawia mdłego uczucia, że celem tej relacji z podróży było tylko wspieranie turystyki. Chodziło o to, by opowiedzieć o ludziach.
"Berliner Morgenpost"
Mocną stroną książki jest jej styl. Jako autor gagów do programów takich jak "Die Harald Schmidt Show" Eisert potrafi opowiadać ironicznie. Dokładnie tego trzeba, by pokazać absurdy Korei Północnej.
"Hessischer Rundfunk"
Eisert daje nam wgląd w niemal niewyobrażalną rzeczywistość.
"Hamburger Morgenpost"
Christian Eisert - urodzony w 1976 r. w Berlinie Wschodnim jest satyrykiem i autorem programów telewizyjnych. Pisze gagi, skecze i scenariusze m.in. dla Haralda Schmidta i do telewizyjnego show "Alfons und Gäste" oraz "Grünwald Freitagscomedy". Pierwsze doświadczenia związane z Koreą Północną zebrał w 1988 r., gdy na cześć goszczącej w jego szkole delegacji z Pjongjangu śpiewał robotnicze pieśni bojowe.
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 9788380690066
Recenzje książki Tydzień w Korei Północnej. 1500 kilometrów po najdziwniejszym kraju świata (1)
-
Recenzenckie Mistrzostwo ŚwiataOcena: 3/5Dodana przez Kamil C. w dniu 2015-06-16Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
12 z 20 osób uznało recenzję za przydatnąWszyscy wiemy, że na temat Korei Północnej nie wiemy zwyczajnie nic. W Internecie co jakiś czas pojawiają się o absurdalnych informacjach, jakie można usłyszeć na tamtejszym, jedynym kanale telewizyjnym, całkowicie kontrolowanym przez władzę. A to, że Korea jest najbardziej szczęśliwym państwem na Ziemi. A to, że Korea jest supermocarstwem i każde obce państwo musi się z nim liczyć. Aż dziwne, że w dzisiejszym świecie utrzymuje się podobny reżim i opętańcza miłość do ukochanego wodza. Czym jest to spowodowane? Jak naprawdę żyją mieszkańcy KRLD?
Wszyscy znamy historię hitlerowskich Niemiec, drogę Hitlera do władzy, jego chore wyobrażenie o idealnym kraju i jego społeczeństwie. Znamy również dzieje Lenina czy Stalina i Rosji, jaka była za czasów dzierżenia przez nich władzy. Hitler i Stalin to najbardziej znani dyktatorzy na świecie, którzy w imię swoich racji i przekonań byli w stanie wydać wyrok śmierci na miliony, bezbronnych cywili. Jednak reżim to nie tylko te dwie postaci - Castro, Husajn, Kaddafi czy właśnie Kim Dzong Un to przykłady jak zwykły człowiek, dzięki swoim wpływom i chorym zapędom są w stanie dojść do władzy i zniewolić cały swój kraj.
Jak w KRLD jest naprawdę? „Tydzień w Korei Północnej” to zapis specyficznej wyprawy, na którą udał się niemiecki dziennikarz Christian Eistert - czemu tak pojechał nie mam pojęcia, ale o tym później. Dziwi mnie trochę fakt nadania takiego, a nie innego podtytuły całej książce - „1500 kilometrów po najdziwniejszym kraju świata”. Trochę to niesmaczne, gdy weźmiemy pod uwagę ludobójstwa, łagry wypełnione po brzegi, głód, korupcję, reżim i manipulację obywatelem już od jego narodzin. Rozumiecie o czym mówię? Autor automatycznie sugeruje nam, że może będzie wesoło? A może opowie jakiś żart? A może cała książka będzie miała prześmiewczy charakter?
Zapis wyprawy Eisterta niczym się nie wyróżnia na tle innych reportaży - godne przyjęcie, pokazanie państwa jako najszczęśliwszego na świecie, mamienie, że żyje się tutaj godnie. A obok praktycznie bez przerwy idzie za Tobą tłumacz lub wysłannik rządu, pod przykrywką by należycie i z szacunkiem potraktować dziennikarza. W ten oto sposób dostajemy typową, psychologiczną papkę, której miałem dość po parunastu stronach. Autor "Tygodnia w Koreo Północnej" nie skupia się na odwiedzanym państwie, a na sobie i swoich emocjach związanych w wyprawą - z każdą kolejną chwilą popada w obłęd, uważa, że jest śledzony 24 godziny na dobę, spać nie daje mu strach przed rychłym aresztowaniem, widzi truciznę w każdym posiłku. A przecież nie robi nic złego. Skąd takie skrajności? Granie pod publiczkę? Odnoszę wrażenie, że jest to trochę gra, ale ile w tym prawdy? Rodzi się pytanie - po co tam jechał?
Jak już pisałem "Tydzień w Korei Północnej" nie wyróżnia się niczym szczególnym - było takich reportaży bez liku i to o wiele lepszych, przypominających, że KRLD to najbardziej tajemnicze państwo na świecie. Początkujący czytelnik, dopiero zaznajamiający się z tym tematem odnajdzie tutaj ciekawe i warte uwagi informacje. Jednak dla tych, którzy lubią temat KRLD będzie to kolejna nudna i pozbawiona ciekawych uwag lektura, która nie zachwyci. Autor nastawił się na swoje emocje, swoją osobowość i wpływ kraju na turystę z wolnego kraju - jaki tego efekt? Mogłoby się wydawać, że żenujący, jednak może Ty też być popadł w obłęd podczas wizyty w Korei Północnej?
Mimo wszystko, zachęcam byście spróbowali zaznajomić się z książką Eisterta. Może i nie jest odkrywcza, ale przedstawia ciut inne spojrzenie na temat reżimowej Korei Północnej. Poza tym, każdego interesuje wszystko co tajemnicze i niejako niedostępne, a takim właśnie jest to państwo. Jestem ciekaw ile powstanie tego typu książek, zanim cały świat dowie się prawdy? A może KRLD stanie się tak niedostępnym państwem, że tamtejsze władze przestaną wpuszczać na swoje granice kogokolwiek ze świata zewnętrznego?