- Autor: Sides Hampton
- Wydawnictwo Czarne
- Seria Amerykańska
- Oprawa: Twarda
- Rok wydania: 2016
- Ilość stron: 608
- Stan: nowy, pełnowartościowy produkt
- Model: 9788380493384
- Język: polski
- Podtytuł: Historia z Dzikiego Zachodu
- Tłumacz: Ulanowski Tomasz
- Nr wydania: 1
- ISBN: 9788380493384
- EAN: 9788380493384
- Wymiary: 14x22 cm
- Powiązane tematy: Noc Wyprzedaży
Recenzje książki Krew i burza. Historia z Dzikiego Zachodu (2)
- Recenzent WybitnyOcena: 4/5Dodana przez Natalia S. w dniu 2016-11-13Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
5 z 6 osób uznało recenzję za przydatną„W tym samym czasie handel bobrzymi futrami stracił impet. Częściowo było to spowodowane przez kryzys finansowy, a a częściowo przez pstrego konia, na którym od zawsze jeździła moda. Patrycjusze zamieszkujący miasta na Wschodzie, a także w Europie, nagle zmienili upodobania — zamiast cylindrów pokrywanych futrem bobra zaczęli nosić te pokrywane jedwabiem.”
Wkrótce po ogłoszeniu niepodległości Stanów Zjednoczonych, wywalczonej wyniszczającą wojną z Anglią, trzynaście założycielskich kolonii okazało się terytorium zbyt małym dla rodzin, ale i wybujałego ego pierwszych kolonizatorów. W poszukiwaniu przestrzeni życiowej (znamy to także z historii XX wieku, prawda?) amerykańskie armie wyruszają na południe, do Nowego Meksyku, a później także na zachód kontynentu, tereny zamieszkałe przez indiańską ludność autochtoniczną, które później zaczniemy nazywać Dzikim Zachodem. Zgodnie z teorią Boskiego Przeznaczenia (wygodne, prawda?) mieli prawo szerzyć rozwój i demokrację od oceanu (Atlantyckiego) do oceanu (Spokojnego), a więc szerzyli co kosztowało między innymi Nawahów spod Turkusowej Góry, miliony istnień ludzkich, czy też pół-ludzkich, jak lubili wierzyć Amerykanie (elegancko, prawda?).
Historie z Dzikiego Zachodu przypominają trochę biografię Kita Carsona, na którego postaci, Hampton Sides w dużej mierze oparł książkę pt. „Krew i burza”. Z jednej strony mamy więc wielką wzajemną miłość i współzależność (Carson jako traper musiał współpracować z Indianami, potem zaś ożenił się z wielkiej miłości ze Śpiewającą Trawą, córką Biegnącego Wołu), z drugiej zaś kulturową przepaść i bezbrzeżną nienawiść (zabójstwa w pojedynkach, prowadzenie całych ekspedycji na tereny zamieszkiwane przez Indian). Historie te pisane są krwią uczestników wydarzeń i ich atramentem lub głosem (Carson wydał autobiografię, choć nigdy nie nauczył się pisać).
Hampton Sides nie osądza, nie krytykuje, nie dzieli na dobrych i złych, ale rzetelnie (i nie bez polotu) zdaje relację z podboju zachodu głównie w latach 40. XIX wieku. Co ważne, nie jest to „historia Dzikiego Zachodu”, ale „historia z Dzikiego Zachodu” — autor nie pretenduje do miana najważniejszego eksperta w dziedzinie. Jego książka jest relacją reporterską, nie historycznym opracowaniem, co sprawia, że jest ciekawsza, i niewątpliwie przystępniejsza dla szerokiego grona odbiorców. To oczywiście nie znaczy, że książka „Krew i burza” nie jest wartościowa poznawczo. Sides, jak pisze w posłowiu, pokonał trzydzieści dwa tysiące kilometrów na zachodzie USA i zapoznał się nie tylko z opracowaniami, ale także setkami źródeł, z których najważniejsze to dzienniki i pamiętniki z czasów życia Kita Carsona oraz nagrane wywiady z Nawahami.
Podstawową zaletą Sidesa–gawędziarza są jego charakterystyki bohaterów, przedstawianie ich spojrzenia, ale także ich cech, charakterystycznych rysów osobowych i humorystycznych porównań. Dlatego właśnie w „Krwi i burzy” coś dla siebie znajdzie nawet czytelnik, który (jak ja!) nie przepada za historią taktyki wojennej, podbojów, wielkiej polityki i terytorialnego kształtowania się państw. Amerykański autor jak nikt inny potrafi pokazać kulisy podręcznikowych wydarzeń i udowodnić, że za wielką polityką i wielką legendą zawsze stoją mali ludzie — niedoskonali i uderzająco podobni do innych.
Możemy dziś patrzeć na tamte wydarzenia z przerażeniem pomieszanym z fascynacją i z perspektywy ludzi stojących przynajmniej o jeden schodek wyżej na drabinie społecznego i politycznego rozwoju. Możemy. Ale czy naprawdę to, co robimy ze światem teraz, tak bardzo różni się od tego, co amerykańscy koloniści robili z zachodem i południem Ameryki Północnej? Czy tak bardzo różni się od tego, co Indianie robili pierwszym Amerykanom? I kogo tu bezpieczniej nazwać „dzikim”?
NIE NAPISZĘ O TYM, ŻE… (Oh, wait!)
… „Krew i burza” została wzbogacona o dwie przydatne mapy pozwalające czytelnikowi na lepszą orientację w przestrzeni
… wyżej wspomniane mapy to jedyna atrakcja ikonograficzna książki (a szkoda...)
… podczas lektury czekają was salwy śmiechu oraz łzy autentycznego wzruszenia.
SKRÓT DLA OPORNYCH
Dla kogo napewno tak: dla wielbicieli historii rodem z Dzikiego Zachodu, opowieści o awanturnikach, traperach, Indianach, niepokonanych armiach i gorączce sławy.
Kto powinien unikać: czytelnicy, którzy skusili się na nią ze względu na wcześniejszą lekturę „W królestwie lodu”, bo klimat „Krwi i burzy” jest siłą rzeczy zdecydowanie gorętszy i bardziej dynamiczny niż arktyczne okolice wyprawy USS „Jeannette”. - Początkujący RecenzentOcena: 5/5Dodana przez Diana C. w dniu 2016-10-03Opinia użytkownika sklepuRecenzja dotyczy produktu typu: książka
2 z 3 osób uznało recenzję za przydatną[Adres usunięty]
Krew i burza. Historia z Dzikiego Zachodu Hamptona Sidesa to ponad pięćciuset stronicowa opowieść o tym, jak powstawały Stany i jak przybierały znany nam dzisiaj kształt. Boskie Przeznaczenie, idea rozszerzenia terytorium Stanów od oceanu do oceanu, posiadania całego kontynentu, podbicia zachodu, Nowego Meksyku i Kalifornii od momentu pojawienia się w umysłach ludzi, nie zniknęła dopóki wszystkie jej cele nie zostały zrealizowane. Wojna amerykańsko – meksykańska, pierwszy zbrojny konflikt Stanów Zjednoczonych jest głównym tematem, główną historią z Dzikiego Zachodu, którą autor chce nam opowiedzieć. Główną, ale nie jedyną. Sides perfekcyjnie wykorzystuje historię, żeby pokazać nam jak najwięcej z tamtego okresu. I owszem, wojna, opisy bitew, strategii wojskowych zajmują dużo miejsca w tej książce, to centralna oś opowieści. Ponad tym wszystkim mamy jednak spojrzenie ogólne, szerokie i z daleka. A co chyba najciekawsze – z drugiej strony mamy spojrzenie z bardzo bliska. Tracimy szeroką perspektywę dla korzyści patrzenia oczami jednostki.
Hampton Sides stworzył fascynującą opowieść o początkach Stanów Zjednoczonych. Wziął pod uwagę każdy możliwy aspekt – Krew i burza to historia opowiedziana wielotorowo i wielowymiarowo, ale nie gubiąca wymiaru ludzkiego. To ON tutaj ma największe znaczenie. Sides idealnie zarysował nam zmieniający się świat. Moment w dziejach Stanów, który opisał to zmiany – przejście od epoki prawdziwie dzikiego Zachodu do podbitego całego kontynentu i Indian zamkniętych w rezerwatach. Nieskończony Dziki Zachód skurczył się, a ramy tej epoki wyznacza wyznacza życie Kita Carsona. dDzieje Stanów są tak niezwykle sprzeczne ze sobą, tak jak sprzeczne było życie Kita Carsona. Wydawałoby się, że jeden człowiek nie może być jednocześnie obrońcą i mordercą Indian. A jednak – okazuje się, że sprzeczności mogą istnieć obok siebie i budować jedną całość. Sides pokazuje nam wyraźnie, że mimo znanych faktów, ocena przeszłości nie jest łatwym zadaniem. Jego opowieść to fascynująca podróż w przeszłość, którą warto odbyć. Na koniec chciałabym podkreślić jeszcze ogrom pracy autora włożony w tę książkę. Sides przez cztery lata pokonał blisko 30 tysięcy kilometrów i sięgnął do około 500 źródeł. Tę rzetelność widać w książce. Powoduje ona również swobodę w poruszaniu się na tak obszernym gruncie, przez co Krew i burzę czyta się jednym tchem. Książka zatem zasługuje na swój przewrotny tytuł.